Zdjęcie Igora bohatera wywiadu

Konie, delfiny, podróże i języki

O szkole i wakacyjnych pasjach rozmawiam z Igorem Kuczerą. Naszej rozmowie przysłuchuje się mama Igora.

Mimo tego, że mamy teraz wakacje, chciałabym zapytać Cię o szkołę. Masz prawie 17 lat. Którą klasę skończyłeś?
– Trzecią klasę gimnazjum.
Jesteś więc przedostatnim rocznikiem, który kończy gimnazjum, a zaczynałeś edukację w klasach 1-6 w szkole integracyjnej w Żorach.
Mama Igora – Igor poszedł do pierwszej klasy w roku, w którym do szkół poszyły po raz pierwszy sześciolatki.
Jaki przedmiot lubiłeś najbardziej w szkole?
– Angielski.
To jesteś lingwistą!
– No właśnie. Zawsze miałem czwórki i piątki.
W czwartej klasie zdobyłeś pierwsze miejsce w międzyszkolnym konkursie czytelniczym dla klas 4-6. Jak przebiega taki konkurs?
– W pierwszym etapie czyta się tekst przygotowany ze swojej książki. W drugim etapie losuje się tekst. Czyta się teksty z dialogiem. W trzecim etapie wybierają trzech najlepszych. Potem rozdają nagrody i jest poczęstunek.

Igor z nauczycielką po konkursie czytelniczym
fot. z archiwum Rodziców Igora

Słyszałam, że najbardziej lubisz książki o koniach.
– Tak, lubię czytać jakie są rasy i o hodowli koni.
A inne książki, jakieś przygodowe?
– Czasami, jak się jakaś taka ciekawa książka trafi. Mam też taką fajną: „Rozmówki polsko-hiszpańskie” z wydawnictwa Lingo.
Rozumiem, że chciałbyś nauczyć się hiszpańskiego i pojechać do Hiszpanii.
– Myślałem, żeby pojechać do Andaluzji – bo tam jest pięknie.
Podoba Ci się język hiszpański, bo Twoim ulubionym piosenkarzem jest Hiszpan.
– Alvaro Soler. Najbardziej lubię piosenki: „Sofia”, „Animal”, „El mismo sol” i „Libre”. Piosenkę „Libre”, to on śpiewa z Moniką Lewczuk.
Co miło wspominasz ze szkoły podstawowej?
– Wycieczki do Biblioteki i do Muzeum w Starych Żorach. Biblioteka miejska organizowała spotkania ze sławnymi ludźmi, którzy urodzili się w Żorach np. z muzykiem Stanisławem Sojką i aktorem Markiem Proboszczem.
Lubisz jakieś zajęcia sportowe?
– W gimnazjum chodziliśmy pływać na basenie. Kiedyś ścigałem się z panem od WF. Pan się zdziwił, że go dogoniłem.
Powiedz mi co chciałbyś robić w przyszłości. Skończyłeś trzecią klasę gimnazjum i po wakacjach idziesz do nowej szkoły?
– Do trzyletniej szkoły przygotowującej do pracy w Zespole Szkół w Rybniku – Boguszowicach.
Masz jakieś marzenie, kim chciałbyś być?
– Pomoc hotelowa.
To Twoje marzenie?
– Nie, to taki zawód….
Zaobserwowałam , że jesteś bardzo opiekuńczy i lubisz pomagać.
– Tak, lubię pomagać mamie w domu: pranie, prasowanie, a tacie przy myciu auta. Czasami, jak mama robi sałatkę i czegoś zapomni, albo nie chce dodać śmietany, czy jogurtu, to ja wtedy wołam – mamo daj to do sałatki.
Mama dodaje: – Igor pilnuje też terminów wszelkich wizyt.

Tematy szkolne i domowe mamy omówione, to porozmawiajmy o wakacjach. Co lubisz robić w wakacje?
– Jeździć konno, pływać z delfinami i podróżować.
Opowiedz nam od kiedy zaczęła się Twoja fascynacja końmi.
– Zacząłem jeździć konno jak miałem 13 lat.
Mama Igora wtrąca: – Hipoterapię zaczęliśmy jak miał dwa lata, ale tak świadomie jeździ od tego czasu.

Co robisz po lekcji jazdy konnej?
– Odprowadzam konia, dokarmiam go, czyszczę kopyta, płuczę wędzidło.
Czy masz ulubionego konia, na którym Ci się najlepiej jeździ?
– Trudno powiedzieć, ale może Cyrenajka – rasa małopolska.
A więc znasz się też na rasach koni?
– Tak.
To która rasa najbardziej nadaje się do nauki jazdy konnej?
– Takie spokojne i wrażliwe. Najwrażliwszy jest Koń Westfalski, a spokojny jest Koń Małopolski.
Mama pyta: – A Koniki Polskie?)
– Koniki Polskie są dzikie…
Czy spotkałeś się kiedyś z końmi agresywnymi?
– Nie.
Ale czytałeś o takich koniach?
– Mustangi są dzikie, dzikie są też Konie Przewalskiego. One potrafią ugryźć. Konie z Namibii, one też są agresywne. Potrafią tak boleśnie kopnąć, że leży się płasko – masakra!
A czy Ty miałeś jakieś przykre doświadczenie z końmi?
– Nie.
Mama wtrąca: – Może nie pamięta, kiedyś położył rękę i chciał pogłaskać konia, a on go chwycił zębami.
– Tak lekko, nie mocno , leciutko mnie szczypnął.
A jak wygląda typowa lekcja?
– Ćwiczymy na dwa konie na ujeżdżalni. Najpierw konie idą stępem, to taka rozgrzewka. Potem kłusujemy z anglezowaniem. Ćwiczymy też zmianę kierunku, zatrzymywanie konia, ruszanie i prawidłową postawę. Pod koniec zajęć pani przygotowuje nas do galopowania. A po zajęciach konie są wypuszczane na ogrodzony teren, pastwisko i jest tam taka barierka. Jak konie się wprowadza do stajni, to dwa konie idą pierwsze, a za nimi reszta.
Czyli to są takie dwa konie przewodnicy stada?
– Nie, bo nie ma klaczy dominującej i ogiera, jak u dzikich koni. Tylko najpierw wypuszczają tego siwego, bo ten jest z pierwszego boksu i zawsze tam wchodzi. Dwa konie są osobno: Basia, która ma 23 lata, i drugi koń jest osobno, bo ma alergię na siano i słomę i on ma trociny.
Ile jest koni w tej stajni?
– Jest Basia, Niunio, Orzeszek, Kalvinia, Kuba, Cyrenajka. Polka, Bajlando i Bojkot – te trzy się spokojnie dogadują…
Czyli u koni jest tak jak u ludzi, że jedni się lubią bardziej niż inni? A skąd wiesz, że one trzy się dogadują?
– Jak potrafią się opanować, to działają jak zespół…
Czym różni się hipoterapia od lekcji jazdy konnej?
– Na hipoterapii robiłem różne ćwiczenia, teraz w Bełsznicy to uczę się, jak trzeba trzymać kolana do konia, a u pana Kamila jeździłem rekreacyjnie w teren.
A jeździłeś na lonży?
– Jak jest koń wyrywny, to trzeba na lonży, ale jak jest spokojny, to idzie sam.
A miałeś taki przypadek, że koń cię poniósł?
– Nie.
Mama dodaje: – Ale spadł z konia.
– Nie.
Mama nie daje za wygraną: – Spadłeś w zeszłym roku z konia.
– Z kucyka spadłem, ale z konia rzadko, bo rzadko!
Czy konie mają swoje humory?
– Czasami mają, czasami nie.
Od czego zależy humor konia?
– To jest tak, że jak robimy takie kółka, nie kółka i nagle ulicą idą dwa konie. I ten mój koń tak sobie jedzie, jedzie, a nagle staje w miejscu, odwrócił się i popatrzył na tamte konie, no niech sobie jadą! Albo jak gdzieś siedzi kot. Człowiek go jeszcze nie widzi, a koń od razu się spłoszy, albo stoi i nie chce iść. Mój koń zrobił tak, że jak kota zobaczył, to nagle dał w bok!

Igor kłusuje na koniu
fot. z archiwum Rodziców

Teraz opowiedz nam o swoim pływaniu z delfinami.
– One są bardzo fajne i jest ich sześć.
A gdzie pływasz?
– W Truskawcu na Ukrainie.
Ile razy tam byłeś?
– Dwa.
I jak wyglądało pływanie z delfinami?
– Wchodziłem do wody i pływałem, żeby pobawić się z delfinami i wyczyścić je.
To delfiny też się czyści?
– Tak.
A czym się je czyści?
– Konewką, bo one to tak bardzo lubią. Polewa się je wodą i masuje. A jak się je masuje to one zamykają oczka tak fajnie. Mogłem też pływać z rodzicami.
I jak wspominasz delfinoterapię rodzinną?
– Super! Trzymałem delfina za pletwę grzbietową, a delfin prowadził. Czasami odwracał się na grzbiet i wtedy trzymałem się za płetwy boczne. Delfin zanurzał głowę, a brzuch wystawał nad wodę.
Jakiego koloru jest brzuch delfina?
(Igor zdziwiony, że tego nie wiem.) – No, biały!
(Tłumaczę się więc) A skąd ja mogę to wiedzieć, ja nie pływałam z delfinami. A słyszałeś kiedyś dźwięki, którymi porozumiewają się delfiny?
– W naszym mózgu to nie idzie tego usłyszeć, bo one wysyłają ultradźwięki, a człowiek tego nie słyszy.
Mama dodaje: – Ale słyszałeś jak śpiewają na dany przez trenera znak?
– Delfiny reagują na komendy: trzeba klaskać, żeby tańczyły, a żeby wydawały głosy, to pan pokazuje jedną ręką tak, jakby dyrygował orkiestrą. Są też pokazy i wszystkie delfiny wyskakują na podest. Trener po kolei je  przedstawia. Mówi: Marcin, Borys, Miki, Kiki, Patrys i Malinka, a one się wyginają.
Czyli delfiny, tak jak konie, mają swoje imiona?
– Tak, Borys, Miki i Kiki są domowe, czyli urodziły się w niewoli, a Patrys, Malinka i Marcin są dzikie. Delfiny to są takie fajne pieszczochy!

Igor pływa z delfinem
fot. z archiwum Rodziców

Pięć lat temu byłeś w Szkocji, jak tam jest?
– W Szkocji jest zimno. Krajobraz jest chłodny i górzysty i są tam krowy rasy Highland.
Zwiedzałeś jakieś zamki?
– Tak, jedne są murowane, ceglane i są też drewniane.
A jakie są plaże w Szkocji , skaliste czy piaszczyste?
– Piaszczyste.
Mama Igora komentuje: – Szkocja mniej mu się podobała, w morzu nie pływał, bo była zimna woda. Może gdyby były tam delfiny…

Igor z rodzicami w Szkocji
fot. z archiwum Rodziców

A jak było na Korsyce?
– Korsyka, oj jak fajnie! Wchodziło się do kawiarenki i zamawiało się sery i tak dalej. Tam było świetnie. Byłem w kościele i dzwoniłem dzwonkami.
Mama uzupełnia: – Zakonnice, u których się zatrzymaliśmy, zaproponowały Igorowi, żeby był ministrantem na mszy.
– Na Korsyce było ciepłe morze i piaszczyste plaże. Tam w lesie rośnie lawenda, a szyszki są takie duże i pachniało nimi w całym aucie.
Pamiętasz jakieś zabytki?
– Byliśmy w stolicy Korsyki – Ajaccio – i w muzeum archeologicznym w miejscowości Aleria.

Igor z rodzicami na Korsyce
fot. z archiwum Rodziców

Twoja szkoła brała udział w projekcie „Sportem przeciw barierom” i z tego programu byłeś już dwa razy w Czechach.
– Raz byłem Ostrużnej, a drugi raz w Małej Moravce, w rejonie Pradziada. U nas się pisze Pradziad, a w Czechach piszą Praded z takim dziubkiem nad „e” – takie zmiękczenie. Byliśmy razem z uczniami ze szkoły specjalnej w Czechach. Pan Milan uczył nas jeździć na nartach.
Umiałeś wcześniej jeździć na nartach?
– Tak, wcześniej uczyłem się jeździć na nartach w Stowarzyszeniu „Bliżej Nas”.
Mama dodaje: – W Ostrużnej pół dnia jeździli na nartach, a potem mieli basen.
Igor precyzuje: – To było tak. Poniedziałek, czwartek i piątek było fajnie i jeździliśmy na nartach, ale we wtorek i w środę tak wiało, że matko jedyna, i wtedy był basen. W Czechach też byliśmy na kręglach.
A jak Ci smakowała kuchnia czeska?
– Oni tam do wszystkiego dodają kminek!

fot. z archiwum Rodziców

To na koniec napomkniemy o Twojej planowanej podróży ze szkolnego z programu Erasmus+. Gdzie pojedziesz?
– Będę leciał na wyspę Reunion. To jest wyspa francuska na drugiej półkuli, na Oceanie Indyjskim. Jedziemy tam zobaczyć gwiazdy. Na tej wyspie uprawiają wanilię.
W takim razie umówmy się, że jak wrócisz z La Reunion, to napiszesz dla naszego Portalu relację z tej fascynującej wyprawy i pokażesz nam zdjęcia, dobrze?
– Oczywiście!
Bardzo dziękuję Ci za rozmowę. Życzę  udanych wakacji, wielu wrażeń po drugiej stronie równika i oczywiście czekamy na Twoją relację.