zdjęcie grupowe zakątka 21 na krzeptówkach

Drugi tydzień w Murzasichlu

Na początku drugiego tygodnia pożegnaliśmy trzy uczestniczki turnusu: Bożenę, Renatę i Iwonę z dziećmi.

Wyjechała Bożena z Adamem
Ostatnia wycieczka Reni z Weroniką i Iwony z Kacprem

Pożegnania to smutna chwila, ale zawsze ożywia je nadzieja – kolejnego spotkania np. za rok.

W środę 8 lipca sami zorganizowaliśmy sobie wycieczkę, gdyż nasza gospodyni musiała zostać w ośrodku. Postanowiliśmy busem pojechać na Cyrlę i pójść na Kopieniec Wielki, a potem zejść Doliną Olczyską do Jaszczurówki. Wyszliśmy na przystanek i czekaliśmy na kursowy bus. Ten nie zatrzymał się na przystanku i pojechał dalej. Może było nas za dużo…

W każdym razie bycie dużą grupą ma też swoje dobre strony. Chwilę później zatrzymał się bus, który jechał w przeciwną stronę i kierowca zapytał dokąd się wybieramy. Zgodził się zawrócić z pasażerami, którzy wybierali się do Zakopanego i zawiózł nas na Cyrlę. Nasza wycieczka zawierała dwa warianty trasy. W trudniejszej opcji grupa wchodziła na Kopieniec Wielki, a w łatwiejszej obchodziła Kopieniec dołem i spotykała się z grupą pod zejściem z Kopieńca i razem schodziliśmy do Doliny Olczyskiej, a stamtąd szliśmy na przystanek autobusowy w Jaszczurówce.

Zejście z Kopieńca Wielkiego

Na przystanku w Jaszczurówce czekaliśmy na kursowy bus.

Dzieci były zmęczone wycieczką
A rodzice zastanawiali się, czy bus kursowy nas zabierze… Angela zadzwoniła do Marty, która wracała z Zakopanego tą trasą, żeby nakłoniła kierowcę, do zabrania nas z przystanku!

Szczęście nas nie opuściło. Zatrzymał się bus, który jechał do Morskiego Oka prawie pusty. Kierowca dowiedział się , że wracamy do Murzasichla i zdecydował się nadłożyć trasę, żeby nas podrzucić do „Krywania”. Nie zrobił tego bezinteresownie, ale przecież nikt z nas tego nie oczekiwał. Prawda jest taka, że w te wakacje mniej turystów przyjechało w góry i każdy dodatkowy pieniądz był mile widziany.

W pozostałe dni mieliśmy busy, które załatwiała Pani Danusia, więc nie musieliśmy liczyć na łut szczęścia. Pogoda była różna, ale jak byliśmy na szlaku nie padało. To, że nie zawsze było słonecznie, miało swoje dobre strony. W górach trudno wędruje się jak jest gorąco.

Grupa schodząca z Sarniej Skały

Tego dnia , gdy poszliśmy na Sarnią Skałę było pochmurno i deszcz wisiał w powietrzu. Widoków nie było, gdyż skały były otulone chmurami. Na dole u Wyjścia z Doliny Strążyskiej czekała na nas herbata i szarlotka w Cafe Roma.

W Cafe Roma można w innej sali obejrzeć obraz Witkacego
Zagrała dla nas kapela góralska

Atrakcji mieliśmy wiele. Zagrała dla nas kapela góralska, mieliśmy bal przebierańców, ognisko, kolację z grilla… i wkrótce nastał czas pożegnania się. Ostatniego dnia wybraliśmy się samochodami do Term Bania w Białce Tatrzańskiej

Chwila relaksu w jacuzzi.

Dużą część zdjęć z turnusu można zobaczyć na naszym nowym Forum21. Tam też planujemy szlaki górskie, które chcemy przemierzyć za rok.