W dniach 21-24 października 2015 r. w ośrodku rehabilitacyjnym „12 Dębów” w Zaździerzu pod Płockiem odbył się VII Zlot Zakątkowy. Miejsce i czas Zlotu zostały wybrane nieprzypadkowo. Od 11 października trwał w Zaździerzu zakątkowy turnus rehabilitacyjny, który już na starcie zgromadził niemałą ekipę zakątkowiczów. Z kolei ośrodek znany z przyjaznego nastawienia do gości, oferujący smaczne posiłki i basen do dyspozycji uczestników Zlotu, był gwarantem zadowolenia zlotowiczów i braku przykrych niespodzianek dla organizatorów.
To pozwalało zaś cieszyć się w sposób nieskrępowany i naturalny z atmosfery Zlotu. Tę, jak wiadomo, tworzą przede wszystkim Ludzie. Jednak bez miłego zaplecza trudniej byłoby skupić się na poznawaniu wzajemnym, pogłębianiu zawartych niegdyś znajomości, integrowaniu się.
Tegoroczny Zlot nie był duży liczebnie. I choć z jednej strony bardzo brakowało nieobecnych, tak z drugiej strony 52 uczestników czyniło ten Zlot wyjątkowo kameralnym. Nie było problemów z zapamiętywaniem imion. 😉
Program tegorocznego Zlotu idealnie współgrał z jego nastrojem przytulności. Był czas na zaprowadzanie dzieci na zajęcia terapeutyczne (wszak turnus trwał do piątku), rozmowy przy kawie, dołączenie do wspólnych śpiewno-tanecznych zabaw zainicjowanych i prowadzonych codziennie przez Dorotę Setę (hazel) i Małgosię Twarowską (gosiulkat), korytarzowe integrowanie się w różnych konstelacjach: rodziców z rodzicami, rodzeństwa z rodzeństwem nieswoim, rodziców z dziećmi, dzieci z rodzicami, dzieci z dziećmi, młodzieży z dziećmi. Zrobiło się zespołowo i pomarańczowo.
Ogromnym wsparciem okazała się wolontariuszka Patrycja Wawrzkiewicz, która w towarzystwie swojego brata nie raz ogarniała trzódkę rozbrykanej dziatwy, a wieczorami czuwała nad jej snem. Dziękujemy!
Plan miał się następująco.
W środę wieczorem Monika Waćkowska-Kabaczyńska (kabatka) oficjalnie rozpoczęła Zlot. Przywitaliśmy się wzajemnie. Każdy z uczestników otrzymał przypinkę, będącą znakiem rozpoznawczym i jednocześnie pamiątką. Przy zapoznawaniu się jedne dzieci kulturalnie siedziały przy stole, inne były w nieustającym ruchu. Stateczność podobno przychodzi z wiekiem. 😉
W czwartek był koncert i wspólne śpiewanie z Robertem Rzechowiczem (wujek Uuu). Robert skomponował muzykę do piosenki „Pomarańczowe boogie”, słowa do niej napisała Ania Grochowska (groszek). Utwór ten aspiruje do bycia hymnem Zakątka 21. Każdy dostał tekst i uczyliśmy się śpiewać. Szło nam dobrze, a nawet bardzo dobrze, bo refren szybko wpadł do ucha i pozostał w nim na długo:
„No to hej! Ha!
Pomarańcze lubię ja.”
Na zdjęciu Kabatka i Artha
W piątek do południa mieliśmy spotkanie z Dorotą Gudaniec (Artha). Nazwana przez media matką medycznej marihuany – opowiedziała nam o wieloletnich zmaganiach z lekooporną padaczką u jej sześcioletniego syna Maxa oraz o walce z systemem prawnym i z lekarzami o umożliwienie podawania synowi leczniczej marihuany. Rzeczowymi informacjami oddemonizowała pojęcie marihuana. Przede wszystkim opowiedziała o różnicy między marihuaną rekreacyjną a marihuaną medyczną, o właściwościach tej ostatniej, o badaniach prowadzonych na świecie potwierdzających jej skuteczność, wreszcie o wymiernym wyniku podawania Maxowi medycznej marihuany, która zredukowała napady u chłopca do zera. Poznaliśmy niezwykle zdeterminowaną i mądrą mamę, dla której hasło „dla dziecka zrobię wszystko” stało się motorem działania. Jakże skutecznego!
Piątek popołudniu bal.
Co to był za bal! Nie zabrakło na nim zabaw i konkurencji, malowania twarzy, zamykania w bańce, pałeczek bum-bum, dyskoteki z kulą i dymami, fruwających balonów i baniek mydlanych. Bawili się wszyscy, nieliczni podpierali ściany, wykorzystując ten czas na smaczne gadki. Bal poprowadzili Misiowi Przyjaciele, którzy z niezwykłą gracją i elegancją zapanowali nad atmosferą imprezy, nie pozwalając nikomu na nudę. Na zakończenie balu tradycyjnie wjechał tort zakątkowy. Mniammm! I tyle go widziano.;)
Czwartek z piątkiem były dla ducha, sobota ewidentnie dla ciała. Rano, po śniadaniu uczestnicy Zlotu wzięli udział w szkoleniu z nording walking, który poprowadzili Wojciech Marcinkowski i Artur Biłek (dwukrotny Mistrz Polski w chodzie na 10 km). Krótkie teoretyczne wprowadzenie, kijki w dłonie (przywiezione przez instruktorów) i chrzest bojowy w terenie. Pogoda dopisała. Deszcz nie padał, chłodu przenikliwego nie było. Za to mnóstwo zapału, zaangażowania szkoleniowców, którzy na bieżąco korygowali nasze błędy techniczne. W ciągu półtorej godziny większość z nas załapała podstawy prawidłowego chodzenia techniką nording walking.
I jak co roku dni Zlotu poleciały jak oczka w pończosze. Niespodziewanie szybko. Pozostawiając przy tym dziurę niedosytu, na którą jedynym skutecznym lekarstwem będzie kolejny Zlot. Do zobaczenia za rok!
Obecni na VII Zakątkowym Zlocie:
anna30
angelika kuspa (1+1)
baronek (2+2)
BEATA2018 (2+1)
Daga (1+1)
Djulia (1+1)
ewa s (2+2)
gosiulkat (1+1)
Grażyna O. (1+1)
hazel (2+2)
iwi (1+1)
Jacek (1+1)
kabatka i kabat (2+2)
krysia s (1+1)
magda (3+1)
mamagugu (1+1)
Marzenia (1+1)
mija i wujek Uuu (2+1)
mm (2+1)
szałwia (1+1)
Odwiedzili nas: boszka59 z Adasiem i Tośka 🙂
Specjalne podziękowania kierujemy do:
Pani Olgi Malitowskiej i Pana Wojciecha Walaska
za wsparcie finansowe VII Zakątowego Zlotu
do Pani Barbary Ilnickiej i jej firmy First Austria
za ufundowanie nagród podczas VII Zakątkowego Zlotu
do Pani Bożeny Kołodziejskiej
za ufundowanie zakątkowego tortu podczas balu na VII Zakątkowym Zlocie.