Jadowniki Mokre

Jadowniki Mokre 2013: wrażenie poturnusowe

Zamieszczamy relację poturnusową Kasi, zakątowej Tin. Kasia z Salkiem wrócili kilka dni temu z Jadownik Mokrych. Ostatnia relacja z Jadownik po turnusie była autorstwa Agaty, zakątkowej mamygugu (rok 2011). Dziś mamy najświeższą relację od Kasi – dziękujemy!

Sal na dogoterapii

No to czas na naszą obiecaną mini-recenzję z pobytu w Jadownikach.
[b]Ogólna subiektywna ocena: 4+/6.[/b]
[b]Podsumowanie.[/b]
Mimo, że był to nasz pierwszy turnus wiemy, że z pewnością tu wrócimy. Rehabilitacja ruchowa na bardzo dobrym poziomie, urozmaicona i intensywna terapia zajęciowa w wymiarze do 3h dziennie, duży basen dostępny w przyjaznych godzinach, grota solna jako alternatywa dla nie-basenowych; smaczne i różnorodne posiłki; miło nastawiona kadra, przystępna cena; jedyne minusy to odległe terminy oraz niemiłe wpadki organizacyjne (niezależne od kadry terapeutycznej).
[b]Warunki lokalowe: bardzo dobre[/b]
Czajnik, kubki, TV SAT, telefon, łóżeczko dostosowane do wieku, własna łazienka z WC w pokojach; po wysiłku perswazyjnym ogrzewanie centralne włączone na godziny wieczorne; room-service codziennie; budynek przystosowany do wózków (winda, podjazdy, podest do hipoterapii, szeroka przebieralnia basenowa, szerokie toalety); miejsca parkingowe; dostępne wszystkim dwie kuchnie z pełnym wyposażeniem (mikrofala, kuchenka z piekarnikiem, zlew, lodówki), dostępna pralnia (własny proszek; płatna 4zł); braki w krzesełkach do karmienia (dostępne tylko 2), ale jadalnia pomieści spokojnie wózki; w ciągu dnia dostępna świetlica z zabawkami, domkiem i zjeżdżalnią (sali z piłeczkami już nie ma); plac zabaw i ogród hortiterapeutyczny z kaskadą; miejsca dla palaczy.
[b]Basen: bardzo dobry[/b]
Czynny pon-sob 9:00-19:00; wstęp dziecko 3zł, dorosły 5zł (nieograniczony czas); czepki wymagane tylko dla nurkujących; dostępne akcesoria do zabaw i nauki pływania; jacuzzi; przebieralnia dla wózkowiczów; pieluchy do pływania niedostępne nigdzie na miejscu; woda zawsze przyjemnie ciepła; możliwość wykupienia indywidualnej nauki pływania 25zł/30 min lub indywidualnej rehabilitacji w wodzie metodą Hallwick 25zł/30 min (tylko po uprzednim zgłoszeniu, zaraz po zakwaterowaniu). W ramach turnusu przysługują 2 wejścia wymienne na grotę solną dla niedysponowanych.
[b]Grota solna: bardzo dobry[/b]
Grota solna składa się z 2 pomieszczeń: mokrej i suchej. Muzyka relaksacyjna, leżaki z kocami, odgłosy wody w mokrej; w suchej leżaki, koce, muzyka, i mnóstwo solnego żwiru w zabawkami do piaskownicy, także maluchy wytrzymywały nawet po 1h. Fajna alternatywa dla basenu, gdy jesteśmy przeziębieni. Otwarta tak jak basen, 2 wejścia w cenie turnusu, pozostałe wejścia bodaj po 5zł.
[b]Hipoterapia: bardzo dobry[/b]
Mimo potrzebnej kwalifikacji (wymagane RTG odcinka szyjnego kręgosłupa; nie wystarczy sam opis ani zaświadczenie od lekarza!), po podpisaniu oświadczenia o świadomości ryzyka, lekarz kieruje bez problemu nawet najmłodsze bobasy. 3 konie i 1 kuc; ułożone, spokojne, nieduże w kłębie; wygodny podest do wsiadania; 2 hipoterapeutów (tylko 1 wsiadał z dzieckiem na konia) plus 2 pomocników; ujeżdżalnia kryta podczas niepogody; sprawdzane różne metody (jazda z terapeutą na oklep; jazda tylko z asekuracją terapeuty; jazda w pozycji leżącej na zadzie; dla opornych ewentualnie czyszczenie i karmienie kuca ;-)). Możliwość wykupienia indywidualnej nauki jazdy (także dla pełnosprawnych dzieci) 25zł/20 min (tylko po uprzednim zgłoszeniu, zaraz po zakwaterowaniu).
[b]Terapia zajęciowa: bardzo dobry minus[/b]
Ilość i różnorodność terapii zajęciowej robiła wrażenie. 30 min terapii indywidualnej, a potem 2 x 1h w oddzielnych popołudniowych blokach grupowo. W terapii indywidualnej dopasowywano zajęcia pod dziecko (elementy terapii ręki; integracji sensorycznej; terapii pedagogicznej; w terapii grupowej zawsze coś nowego (od dogoterapii – 2 x w ciągu turnusu, przez 1 x Sala Doświadczania Świata, zabawy muzyczne, po taplanie w kiślu i lepienie ciastek), z przygotowanymi materiałami i fartuszkami ochronnymi. Dla mnie minusem był brak zajęć na świeżym powietrzu, przez całe 2 tygodnie. Możliwość wykupienia indywidualnej terapii ręki, lub sesji w Sali Doświadczania Świata
[b]Rehabilitacja ruchowa: bardzo dobry[/b]
Rehabilitacja ruchowa prowadzona przez certyfikowanych terapeutów NDT Bobath w standardzie: codziennie 45 min, w soboty po 30 min. Terapeuci wyczerpująco odpowiadali na pytania, instruowali, na moją prośbę otrzymałam nawet wytyczne na piśmie.
[b]Fizykoterapia (zabiegi): dobry[/b]
Na zlecenie lekarza rehabilitacji dostępne są: hydromasaż kończyn górnych lub dolnych (dla bobasów mieszczących się w wirówce masaż całego ciałka); lampy rozgrzewające, magnetronic, masaże klasyczne; zabiegi są codziennie; niestety, leży ich organizacja (terapeuci opuszczają swoje stanowiska, zostawiając rodzica samego przy włączonym sprzęcie – tu mieliśmy kilka spektakularnych wpadek; bardzo często opóźnienia bądź zmiany w harmonogramie rozwalające resztę dnia); w efekcie wielu rodziców rezygnowało z tych zabiegów po kilku sesjach. Plusem jest to, że nawet rodzic może za symboliczne kwoty wykpić zabiegi dla siebie.
[b]Opieka logopedyczna: mierny[/b]
2 x 30 min w ciągu turnusu. Mimo zapewnień, że w turnusie opiekę logopedyczną sprawuje neurologopeda – nie zorganizowano dla niego zastępstwa. Logopedka szkolna przydzielona nam niestety wykazała poważne braki w znajomości podstawowych zasad pracy z małym dzieckiem; nie potrafiła odpowiedzieć na żadne zadane pytanie; chaotycznie prowadziła zajęcia; udostępniała piracką płytę z wierszykami dla dzieci nie znając jej tytułu ani autora; nie miała żadnej wiedzy o anatomii twarzo-czaszki dzieci z ZD.
[b]Opieka psychologiczna: dobry[/b]
2 x 30 min w ciągu turnusu. Jeśli potraktować to jako konsultacje, a nie zajęcia – OK. Pani psycholog zdrowo-rozsądkowo obserwowała swobodną zabawę dzieci, podsuwała propozycje zabaw edukacyjnych; wyczerpująco odpowiadała na pytania; nie miała problemów z krytyką ćwiczeń zaproponowanych przez ośrodkowego logopedę – podawała rzeczowe argumenty. Minusem jest brak skoordynowania zaleceń psychologa z programem realizowanym przez pedagogów z terapii zajęciowej.
[b]Dogoterapia: dobry[/b]
2 x 30 min w ciągu turnusu, w ramach terapii zajęciowej grupowej. Stworzone grupy po 6-8 dzieci z rodzicami (czyli 12-16 osób na raz) tworzyły tłum i hałas, który nieco ograniczał. Terapeuci dobrze przygotowani, psy ułożone; dla młodszych głaskanie, dla starszych czynności pielęgnacyjne i zabawy; dla dzieci bojących się psów próby złagodzenia strachu (np. rundka na smyczy dookoła sali). Terapią trudno to nazwać (ze względu na małą ilość czasu i duże grupy), ale kontakt ze zwierzęciem umożliwiony.
[b]Organizacja i koordynacja: dostateczny[/b]
Mimo ogólnie miłej atmosfery i życzliwości większości pracowników i terapeutów, sprawy organizacyjne często leżały i kwiczały, a można było tego łatwo uniknąć. Bardzo dużo chaosu wprowadziło odgórne założenie koordynatorki turnusu, że „większość z państwa dobrze to miejsce zna”. Tym razem większość turnusowiczów to byli nowicjusze. Ze spektakularnych wtop mogę wymienić:
– Idea „rezerwacji” łóżeczek dziecięcych (kto pierwszy, ten lepszy; łóżeczek dostępnych 5)  zamiast dostosowania ich do wieku dzieci; ponadto na stronie internetowej nie ma wzmianki o konieczności rezerwowania ich – ja dowiedziałam się przypadkiem;
– Współpraca z lekarzem kierującym: ośrodek ma podpisaną prywatną umowę z lekarzem rehabilitacji, czyli nie jest on związany z NFZ (nie wystawi skierowania, ani zwolnienia pod opiekę nad dzieckiem, choć wymagają tego przepisy), przyjeżdża w godzinach pasujących jemu, a nie wyznaczonych harmonogramem (w dniu diagnozowania przybył o 19:00, skutkiem czego najmłodsi byli diagnozowani grubo po 20:00; w dodatku najpierw przyjął osoby dorosłe i stałych bywalców, którzy się wokół niego zakręcili wcześniej; w dniu wyjazdu nie przyjmował w ogóle, mimo ogłoszonych godzin, zostawił tylko wypis na recepcji, w dodatku z błędami);
– Ustalanie harmonogramu: umożliwienie bobasom drzemki między zajęciami – należy o tym zapomnieć; w pierwszym tygodniu wielokrotnie zdarzały się pomyłki w stylu kilka osób zapisanych na te same zajęcia; osoby zapisane na godziny, w których terapeutów już nie było; zwlekanie z ustaleniem godzin konsultacji (czyli trzeba było pielgrzymować do koordynatora, aby się przypominać z tym);
– Z zapowiadanych imprez dodatkowych (bryczka, dyskoteka, ognisko) nie odbyła się żadna. Zorganizowano, owszem, autokarową wycieczkę do kopalni soli w Bochni (świetne miejsce), jednak organizatorzy nie zadbali o wynegocjowanie zniżek dla grupy, która z przyczyn technicznych (wózki) i tak była wyłączona ze zwiedzania części kopalni (skutkiem czego z zapowiadanych 36 zł wejście kosztowało 53 zł. o czym dowiedzieliśmy się dopiero na miejscu; niby nic, a jednak gest nieładny).
– Z zapowiadanych możliwości indywidualnych zajęć Hallwicka też nic nie wyszło, ponieważ koorydnatorka zapomniała w dniu przyjazdu przekazać, że zgłoszenia należy kierować do lekarza tylko i wyłącznie podczas tej pospiesznej 5-minutowej wizyty diagnozującej. Po tym dniu rehabilitant został już przydzielony do innych obowiązków i nie było zmiłuj.
– Brak informacji o możliwości rezygnacji z posiłków dla dzieci (informacja rozeszła się w połowie turnusu pocztą pantoflową) lub ich miksowania.
– Tradycyjne potyczki przy negocjowaniu włączenia ogrzewania na czas przymrozków. Tu, dzięki Panu, zmiłował się ksiądz dyrektor.
– Praca fizykoterapeutów niezorganizowana zupełnie, przez co spóźnienia lub odwołania zabiegów były na porządku dziennym. Opuszczanie stanowiska z przyrządami też miało swoje konsekwencje: czasami sprzęt był źle ustawiony, wyłączał się, albo potrzebna była pomoc – tymczasem personelu brak. Ze względów bezpieczeństwa (wirówka, lampa) to chyba jednak nie jest najlepszy pomysł.
[b]Niewątpliwe plusy i miłe zaskoczenia?[/b]
Kadra terapeutów przyjazna, pomocna; posiłki na stołówce urozmaicone i zawsze była możliwość wymiany na coś innego; życzliwi pracownicy pomagający w życiu codziennym; obecna przez całą dobę pielęgniarka udostępniała leki i inhalatory; kierowca ośrodka dowoził do apteki czy przychodni w razie potrzeby; mimo kościelnego patronatu nie było żadnego namawiania do praktyk religijnych, a msze święte w weekendy fajnie prowadzone dla dzieci, duża tolerancja. Piękna i ciekawa Izba Pamięci Jana Pawła II i naprawdę świetnie zorganizowana wystawa stała opisująca niesamowitą historię Jadowników Mokrych, które z małej wioski przeobraziły się w prężne, profesjonalne, otwarte miejsce nie tylko dla niepełnosprawnych, ale i społeczności lokalnej. Ogród hortiterapeutyczny robi wrażenie i pozwala na piękne relaksujące spacery. Wyjazd warty dalekich podróży (ja jechałam 900 km ;-)) i każdej złotówki.
[b]Komu polecamy Jadowniki Mokre?[/b]
Osobom, którym potrzebna jest przede wszystkim dobra rehabilitacja ruchowa oraz wczesna rehabilitacja społeczna (terapia zajęciowa), czyli maluchom. Jeśli ktoś potrzebuje bardziej logopedy, psychologa, pedagoga – lepiej wybrać się na turnus specjalistyczny. Charakter turnusu dopasowuje się do przeważającej grupy wiekowej, tym razem były to szkraby po 1,5 – 7 lat. Nasz rodzynek, 19-letni Dominik, chyba troszkę się wynudził. 😉

No to czas na naszą obiecaną minirecenzję z pobytu w Jadownikach.

Ogólna subiektywna ocena: 4+/6.

Podsumowanie.
Mimo że był to nasz pierwszy turnus wiemy, że z pewnością tu wrócimy. Rehabilitacja ruchowa na bardzo dobrym poziomie, urozmaicona i intensywna terapia zajęciowa w wymiarze do 3h dziennie, duży basen dostępny w przyjaznych godzinach, grota solna jako alternatywa dla nie-basenowych; smaczne i różnorodne posiłki; miło nastawiona kadra, przystępna cena; jedyne minusy to odległe terminy oraz niemiłe wpadki organizacyjne (niezależne od kadry terapeutycznej).

Warunki lokalowe: bardzo dobre
Czajnik, kubki, TV SAT, telefon, łóżeczko dostosowane do wieku, własna łazienka z WC w pokojach; po wysiłku perswazyjnym ogrzewanie centralne włączone na godziny wieczorne; room-service codziennie; budynek przystosowany do wózków (winda, podjazdy, podest do hipoterapii, szeroka przebieralnia basenowa, szerokie toalety); miejsca parkingowe; dostępne wszystkim dwie kuchnie z pełnym wyposażeniem (mikrofala, kuchenka z piekarnikiem, zlew, lodówki), dostępna pralnia (własny proszek; płatna 4zł); braki w krzesełkach do karmienia (dostępne tylko 2), ale jadalnia pomieści spokojnie wózki; w ciągu dnia dostępna świetlica z zabawkami, domkiem i zjeżdżalnią (sali z piłeczkami już nie ma); plac zabaw i ogród hortiterapeutyczny z kaskadą; miejsca dla palaczy.

Basen: bardzo dobry
Czynny pon-sob 9:00-19:00; wstęp dziecko 3zł, dorosły 5zł (nieograniczony czas); czepki wymagane tylko dla nurkujących; dostępne akcesoria do zabaw i nauki pływania; jacuzzi; przebieralnia dla wózkowiczów; pieluchy do pływania niedostępne nigdzie na miejscu; woda zawsze przyjemnie ciepła; możliwość wykupienia indywidualnej nauki pływania 25zł/30 min lub indywidualnej rehabilitacji w wodzie metodą Hallwick 25zł/30 min (tylko po uprzednim zgłoszeniu, zaraz po zakwaterowaniu). W ramach turnusu przysługują 2 wejścia wymienne na grotę solną dla
niedysponowanych.

Grota solna: bardzo dobry
Grota solna składa się z 2 pomieszczeń: mokrej i suchej. Muzyka relaksacyjna, leżaki z kocami, odgłosy wody w mokrej; w suchej leżaki, koce, muzyka, i mnóstwo solnego żwiru w zabawkami do piaskownicy, także maluchy wytrzymywały nawet po 1h. Fajna alternatywa dla basenu, gdy jesteśmy przeziębieni. Otwarta tak jak basen, 2 wejścia w cenie turnusu, pozostałe wejścia bodaj po 5zł.

Hipoterapia: bardzo dobry
Mimo potrzebnej kwalifikacji (wymagane RTG odcinka szyjnego kręgosłupa; nie wystarczy sam opis ani zaświadczenie od lekarza!), po podpisaniu oświadczenia o świadomości ryzyka, lekarz kieruje bez problemu nawet najmłodsze bobasy. 3 konie i 1 kuc; ułożone, spokojne, nieduże w kłębie; wygodny podest do wsiadania; 2 hipoterapeutów (tylko 1 wsiadał z dzieckiem na konia) plus 2 pomocników; ujeżdżalnia kryta podczas niepogody; sprawdzane różne metody (jazda z terapeutą na oklep; jazda tylko z asekuracją terape
uty; jazda w pozycji leżącej na zadzie; dla opornych ewentualnie czyszczenie i karmienie kuca ;-)). Możliwość wykupienia indywidualnej nauki jazdy (także dla pełnosprawnych dzieci) 25zł/20 min (tylko po uprzednim zgłoszeniu, zaraz po zakwaterowaniu).

Terapia zajęciowa: bardzo dobry minus
Ilość i różnorodność terapii zajęciowej robiła wrażenie. 30 min terapii indywidualnej, a potem 2 x 1h w oddzielnych popołudniowych blokach grupowo. W terapii indywidualnej dopasowywano zajęcia pod dziecko (elementy terapii ręki; integracji sensorycznej; terapii pedagogicznej; w terapii grupowej zawsze coś nowego (od dogoterapii – 2 x w ciągu turnusu, przez 1 x Sala Doświadczania Świata, zabawy muzyczne, po taplanie w kiślu i lepienie ciastek), z przygotowanymi materiałami i fartuszkami ochronnymi. Dla mnie minusem był brak zajęć na świeżym powietrzu, przez całe 2 tygodnie. Możliwość wykupienia indywidualnej terapii ręki, lub sesji w Sali Doświadczania Świata

Rehabilitacja ruchowa: bardzo dobry
Rehabilitacja ruchowa prowadzona przez certyfikowanych terapeutów NDT Bobath w standardzie: codziennie 45 min, w soboty po 30 min. Terapeuci wyczerpująco odpowiadali na pytania, instruowali, na moją prośbę otrzymałam nawet wytyczne na piśmie.

Fizykoterapia (zabiegi): dobry

Na zlecenie lekarza rehabilitacji dostępne są: hydromasaż kończyn górnych lub dolnych (dla bobasów mieszczących się w wirówce masaż całego ciałka); lampy rozgrzewające, magnetronic, masaże klasyczne; zabiegi są codziennie; niestety, leży ich organizacja (terapeuci opuszczają swoje stanowiska, zostawiając rodzica samego przy włączonym sprzęcie – tu mieliśmy kilka spektakularnych wpadek; bardzo często opóźnienia bądź zmiany w harmonogramie rozwalające resztę dnia); w efekcie wielu rodziców rezygnowało z tych zabiegów po kilku sesjach. Plusem jest to, że nawet rodzic może za symboliczne kwoty wykpić zabiegi dla siebie.

Opieka logopedyczna: mierny
2 x 30 min w ciągu turnusu. Mimo zapewnień, że w turnusie opiekę logopedyczną sprawuje neurologopeda – nie zorganizowano dla niego zastępstwa. Logopedka szkolna przydzielona nam niestety wykazała poważne braki w znajomości podstawowych zasad pracy z małym dzieckiem; nie potrafiła odpowiedzieć na żadne zadane pytanie; chaotycznie prowadziła zajęcia; udostępniała piracką płytę z wierszykami dla dzieci nie znając jej tytułu ani autora; nie miała żadnej wiedzy o anatomii twarzo-czaszki dzieci z ZD.

Opieka psychologiczna: dobry

2 x 30 min w ciągu turnusu. Jeśli potraktować to jako konsultacje, a nie zajęcia – OK. Pani psycholog zdrowo-rozsądkowo obserwowała swobodną zabawę dzieci, podsuwała propozycje zabaw edukacyjnych; wyczerpująco odpowiadała na pytania; nie miała problemów z krytyką ćwiczeń zaproponowanych przez ośrodkowego logopedę – podawała rzeczowe argumenty. Minusem jest brak skoordynowania zaleceń psychologa z programem realizowanym przez pedagogów z terapii zajęciowej.


Dogoterapia: dobry

2 x 30 min w ciągu turnusu, w ramach terapii zajęciowej grupowej. Stworzone grupy po 6-8 dzieci z rodzicami (czyli 12-16 osób na raz) tworzyły tłum i hałas, który nieco ograniczał. Terapeuci dobrze przygotowani, psy ułożone; dla młodszych głaskanie, dla starszych czynności pielęgnacyjne i zabawy; dla dzieci bojących się psów próby złagodzenia strachu (np. rundka na smyczy dookoła sali). Terapią trudno to nazwać (ze względu na małą ilość czasu i duże grupy), ale kontakt ze zwierzęciem umożliwiony.

Organizacja i koordynacja: dostateczny
Mimo ogólnie miłej atmosfery i życzliwości większości pracowników i terapeutów, sprawy organizacyjne często leżały i kwiczały, a można było tego łatwo uniknąć. Bardzo dużo chaosu wprowadziło odgórne założenie koordynatorki turnusu, że „większość z państwa dobrze to miejsce zna”. Tym razem większość turnusowiczów to byli nowicjusze. Ze spektakularnych wtop mogę wymienić:

  •  Idea „rezerwacji” łóżeczek dziecięcych (kto pierwszy, ten lepszy; łóżeczek dostępnych 5)  zamiast dostosowania ich do wieku dzieci; ponadto na stronie internetowej nie ma wzmianki o konieczności rezerwowania ich – ja dowiedziałam się przypadkiem;
  • Współpraca z lekarzem kierującym: ośrodek ma podpisaną prywatną umowę z lekarzem rehabilitacji, czyli nie jest on związany z NFZ (nie wystawi skierowania, ani zwolnienia pod opiekę nad dzieckiem, choć wymagają tego przepisy), przyjeżdża w godzinach pasujących jemu, a nie wyznaczonych harmonogramem (w dniu diagnozowania przybył o 19:00, skutkiem czego najmłodsi byli diagnozowani grubo po 20:00; w dodatku najpierw przyjął osoby dorosłe i stałych bywalców, którzy się wokół niego zakręcili wcześniej; w dniu wyjazdu nie przyjmował w ogóle, mimo ogłoszonych godzin, zostawił tylko wypis na recepcji, w dodatku z błędami);
  • Ustalanie harmonogramu: umożliwienie bobasom drzemki między zajęciami – należy o tym zapomnieć; w pierwszym tygodniu wielokrotnie zdarzały się pomyłki w stylu kilka osób zapisanych na te same zajęcia; osoby zapisane na godziny, w których terapeutów już nie było; zwlekanie z ustaleniem godzin konsultacji (czyli trzeba było pielgrzymować do koordynatora, aby się przypominać z tym);
  • Z zapowiadanych imprez dodatkowych (bryczka, dyskoteka, ognisko) nie odbyła się żadna. Zorganizowano, owszem, autokarową wycieczkę do kopalni soli w Bochni (świetne miejsce), jednak organizatorzy nie zadbali o wynegocjowanie zniżek dla grupy, która z przyczyn technicznych (wózki) i tak była wyłączona ze zwiedzania części kopalni (skutkiem czego z zapowiadanych 36 zł wejście kosztowało 53 zł. o czym dowiedzieliśmy się dopiero na miejscu; niby nic, a jednak gest nieładny).
  • Z zapowiadanych możliwości indywidualnych zajęć Hallwicka też nic nie wyszło, ponieważ koorydnatorka zapomniała w dniu przyjazdu przekazać, że zgłoszenia należy kierować do lekarza tylko i wyłącznie podczas tej pospiesznej 5-minutowej wizyty diagnozującej. Po tym dniu rehabilitant został już przydzielony do innych obowiązków i nie było zmiłuj.
  • Brak informacji o możliwości rezygnacji z posiłków dla dzieci (informacja rozeszła się w połowie turnusu pocztą pantoflową) lub ich miksowania.
  • Tradycyjne potyczki przy negocjowaniu włączenia ogrzewania na czas przymrozków. Tu, dzięki Panu, zmiłował się ksiądz dyrektor.- Praca fizykoterapeutów niezorganizowana zupełnie, przez co spóźnienia lub odwołania zabiegów były na porządku dziennym. Opuszczanie stanowiska z przyrządami też miało swoje konsekwencje: czasami sprzęt był źle ustawiony, wyłączał się, albo potrzebna była pomoc – tymczasem personelu brak. Ze względów bezpieczeństwa (wirówka, lampa) to chyba jednak nie jest najlepszy pomysł.


Niewątpliwe plusy i miłe zaskoczenia?

Kadra terapeutów przyjazna, pomocna; posiłki na stołówce urozmaicone i zawsze była możliwość wymiany na coś innego; życzliwi pracownicy pomagający w życiu codziennym; obecna przez całą dobę pielęgniarka udostępniała leki i inhalatory; kierowca ośrodka dowoził do apteki czy przychodni w razie potrzeby; mimo kościelnego patronatu nie było żadnego namawiania do praktyk religijnych, a msze święte w weekendy fajnie prowadzone dla dzieci, duża tolerancja. Piękna i ciekawa Izba Pamięci Jana Pawła II i naprawdę świetnie zorganizowana wystawa stała opisująca niesamowitą historię Jadowników Mokrych, które z małej wioski przeobraziły się w prężne, profesjonalne, otwarte miejsce nie tylko dla niepełnosprawnych, ale i społeczności lokalnej. Ogród hortiterapeutyczny robi wrażenie i pozwala na piękne relaksujące spacery. Wyjazd warty dalekich podróży (ja jechałam 900 km ;-)) i każdej złotówki.

Komu polecamy Jadowniki Mokre?Osobom, którym potrzebna jest przede wszystkim dobra rehabilitacja ruchowa oraz wczesna rehabilitacja społeczna (terapia zajęciowa), czyli maluchom. Jeśli ktoś potrzebuje bardziej logopedy, psychologa, pedagoga – lepiej wybrać się na turnus specjalistyczny. Charakter turnusu dopasowuje się do przeważającej grupy wiekowej, tym razem były to szkraby po 1,5 – 7 lat. Nasz rodzynek, 19-letni Dominik, chyba troszkę się wynudził. 😉

Zajrzyj także do wątku na forum.