koperta

Polemika z argumentami Karczmy

Na stronie PałukiTV.pl ukazał się artykuł na temat naszego listu otwartego ws. pobytu w Karczmie Biskupińskiej. Zawiera także opinie przedstawicieli Karczmy co do niektórych sytuacji opisanych przez nas. Ponieważ uważamy, że rozmijają się one ze stanem faktycznym – zamieszczamy naszą odpowiedź w tej sprawie.

Bazujemy na tym, co zostało zamieszczane na stronie PałukiTV.pl, gdyż nie trafiła do nas bezpośrednio odpowiedź Karczmy na nasz List otwarty.

Przedstawiciele Noclegowni Biskupińskiej opisują, jak rzecz wyglądała z ich punktu widzenia. Podają, że 1 maja o 20:00 zgłoszono brak ciepłej wody w pokojach, w związku z tym wezwani zostali hydraulicy z Gąsawy, którym nie udało się znaleźć przyczyny braku ciepłej wody, a następnego dnia przyjechały na wezwanie trzy kolejne firmy. Stwierdzono pękniętą rurę od ciepłej wody pod budynkiem i około 2000 tego dnia awaria została usunięta.
– O postępach w pracach informowaliśmy Kierownictwo grupy – czytamy w oświadczeniu obsługi Noclegowni Biskupińskiej. – Panie były bardzo agresywne, używały pod naszym adresem inwektyw, trudno było z nimi rozmawiać. Rozumiejąc, iż były to trudne chwile dla naszych gości, zaproponowaliśmy Kierownictwu grupy w formie rekompensaty 10% upustu od ceny noclegów. Panie wolały udostępnienie im 4 maja sali restauracyjnej na wieczór integracyjny. Tak się też stało. Sprawa była zamknięta, nikt nie wracał do problemu.
Przedstawiciele Noclegowni informują ponadto, że na żądanie lub prośbę wydano dodatkowe kołdry, koce i grzejniki elektryczne, a na sali bankietowej nie ma ogrzewania, natomiast urządzenia, o których pisze prezes Stowarzyszenia, to instalacja wentylacyjna.
– Kominek w sali o powierzchni 700 m2 pełni faktycznie funkcję dekoracyjną. Na żądanie grupy dogrzewano salę piecykami gazowymi. Sala ta, na życzenie grupy, była wyłącznie do ich dyspozycji – wyjaśnia obsługa Noclegowni Biskupińskiej.

– Panie były bardzo agresywne, używały pod naszym adresem inwektyw, trudno było z nimi rozmawiać.

Z ramienia Stowarzyszenia z panią manager, a potem z właścicielem rozmawialiśmy razem lub na zmianę ja, Magda Muszyńska, Małgorzata Sularczyk-Zielińska oraz Martin Kabaczyński. Nikt z nas nie użył z pewnością względem obu Państwa  inwektyw. Nasze rozmowy były rzeczowe i konkretne, bez schodzenia na poziom rozmów bazarowych. Na zlocie było ok. 60 osób dorosłych (uczestników Zlotu), być może w związku z licznymi niedogodnościami  któremuś z uczestników puściły nerwy w kontakcie z przedstawicielami ośrodka – tego nie wiem. Biorąc pod uwagę zachowanie pani manager, która w rozmowie z przedstawicielami Stowarzyszenia wykrzyczała nam, że ma 18-letnie doświadczenie i nie pozwoli sobie na takie traktowanie (takie, czyli rzeczowe, konkretne upominanie się o swoje) – rozumiem, że w trakcie 18 lat nie zdarzyli się do tej pory kliencie w Karczmie, którzy merytorycznie potrafią upomnieć się o podstawowe sprawy, które były w ofercie ośrodka?

Rozumiejąc, iż były to trudne chwile dla naszych gości, zaproponowaliśmy Kierownictwu grupy w formie rekompensaty 10% upustu od ceny noclegów. Panie wolały udostępnienie im 4 maja sali restauracyjnej na wieczór integracyjny. Tak się też stało.

Przy rozliczeniu zaproponowano nam początkowo jako rekompensatę braku ciepłej wody… lody dla wszystkich uczestników… (sic!). Na naszą stanowczą odmowę drugą propozycją było 5% upustu od liczby dni, w którym nie było ciepłej wody. Jako że nie były to dwie pełne doby wychodziło 220 zł (od 22 tys. zł 5%) do podziału między 60 uczestników. Nikt z nas nie miał ochoty ani samozaparcia na dalsze negocjacje z właścicielami Karczmy. Uznaliśmy, że dla uczestników Zlotu bardziej wartościowy będzie wspólny wieczór w jedynym ciepłym miejscu w ośrodku, czyli w restauracji.

Sprawa była zamknięta, nikt nie wracał do problemu.

Dla nas sprawa nie była zamknięta. Jako że do końca czerwca jest czas rozliczeń rocznych Stowarzyszeń, nikt z nas nie miał czasu, aby zająć się wcześniej przygotowaniem listu otwartego. Obiecaliśmy jednak niezadowolonym i zawiedzionym jakością ośrodka uczestnikom Zlotu, że nie zostawimy tej sprawy, stąd czekała ona na realizację do wakacji. Każdy z nas pracuje zawodowo – Stowarzyszenie prowadzimy jako wolontariusze i priorytet mają dla nas rodzina – sprawy zawodowe – działania statutowe – i dopiero po wypełnieniu obowiązków możemy się zająć działaniami dodatkowymi, stąd kilkumiesięczna zwłoka w poruszniu tego tematu.

Przedstawiciele Noclegowni informują ponadto, że na żądanie lub prośbę wydano dodatkowe kołdry, koce i grzejniki elektryczne, […]

Owszem, wydano kilka, kilkanaście (nie znam szczegółów) farelek. Z pewnością jednak nie dostał ich każdy pokój. Wymienialiśmy się po prostu między pokojami tymi urządzeniami (pilnując, aby nie spowodować pożaru, gdyż każdy z nas ma w pamięci doniesienia mediów nt. pożarów od farelek)- tak aby przed nocą nagrzać pokoje szczególnie tam, gdzie były kilkumiesięczne dzieci lub w pokojach, gdzie na podłodze była terakota potęgująca chłód.

Na żądanie grupy dogrzewano salę piecykami gazowymi. Sala ta, na życzenie grupy, była wyłącznie do ich dyspozycji – wyjaśnia obsługa Noclegowni Biskupińskiej.

Po naszych dwudniowych prośbach rzeczywiście właściciel przywiózł coś, co nazywano nagrzewnicą (podłączone do butli gazowej). Początkowo pani manager zdecydowała, że i tak tego nie podłączy, gdyż jedna nagrzewnica nie nagrzeje 700 m kw. powierzchni. Na nasze ponowne prośby, aby cokolwiek tam włączyć – podłączono to urządzenie (jedno). Właściciele Karczmy zapomnieli ponadto dodać, że w jadalni po jednej stronie spożywaliśmy posiłki, drugą stronę wskazano nam jako salę konferencyjną. Sami musieliśmy ją zaaranżować na nadającą się do wykładu i warsztatu, które były przewidziane w planie V Zakątkowego Zlotu, czyli ustawiliśmy stoły, zdjęliśmy obraz ze ściany, na której wyświetlaliśmy prezentację z własnego rzutnika. Po naszych prośbach pomagała nam jedna z Pań z kuchni. I co warte dodania płaciliśmy za tę pseudo salę konferencyjną bez jakiejkolwiek infrastruktury konferencyjno-szkoleniowej i wydzielonego pomieszczenia 80 zł za godzinę (tutaj właściciel Karczmy był nieugięty, ab
y zwolnić nas z opłaty).

[…] i choć restauracja faktycznie czynna jest od 8:00, to nie ma formalnego zakazu korzystania z własnych czajników na terenie obiektu. 

Nikt z nas nie wozi ze sobą czajnika do profesjonalnego ośrodka noclegowego…

Najmniejsze dzieci były zwolnione z opłaty za wyżywienie. 

Zgodnie z rezerwacją dzieci do 5 lat płaciły 50% stawki żywieniowej. Zwolnienie z opłaty było dwoje dzieci, mających kilka miesięcy, które to stawki wynegocjowali bezpośrednio rodzice z ośrodkiem.

Przedstawiciele Noclegowni informują jednocześnie, że brak prądu wystąpił jednego dnia w godzinach popołudniowych i przez około 3 godziny nie było jednej fazy w gniazdkach lub oświetlenia pokoi. Awaria została zgłoszona do Enei w Mogilnie (przedstawiciele Noclegowni podają numer zgłoszenia) i po trzech godzinach usunięta.

     – „Enea” zadziałała bardzo szybko – czytamy w oświadczeniu. – Przyczyną braku prądu była awaria na złączach kablowych poza przyłączem naszego obiektu, zatem wymagała zgłoszenia do Enea. O przyczynie poinformowano gości.

Taki zbieg okoliczności: awaria wody, prądu…  Dla nas te 3 godziny były newralgiczne, gdyż wtedy właśnie mieliśmy opłaconych animatorów. Nikt nas nie informował o awarii, gdyż to my zauważyliśmy brak prądu, chcąc podłączyć głośniki na bal, nadmuchać zamek dla dzieci.

– Wątpliwość co do rzetelności klienta powstała wobec zdecydowanej odmowy zapłaty częściowej (za wykonaną część usługi) i unikania rozmowy na ten temat oraz spotkania. Osoby, które z różnych przyczyn skróciły pobyt, otrzymały zwrot pieniędzy.

Nikt z nas nie unikał rozmów, przeciwnie, spotykaliśmy się z panią manager i telefonowaliśmy do właściciela kilka razy dziennie, mimo iż mieliśmy na głowie jeszcze warsztaty i wykłady ze specjalistami, z którymi także trzeba było się przywitać, przedstawić, na zmianę uczestniczyliśmy w wykładach i warsztatach. Organizowaliśmy bal z animatorami. Wreszcie każdy z nas był tam także z dziećmi, często małymi, które także akurat np. wymagały położenia na drzemkę popołudniową lub zwyczajnie chcieliśmy zwiedzić gród biskupiński, przejechać się kolejką wąskotorową itp. – to były te jedne z niewielu jasnych punktów naszego pobytu w tych okolicach. Część z osób skróciła pobyt w Karczmie właśnie z powodu warunków tam panujących i wyjechała z niesmakiem spowodowanym kontaktem z właścicielami Karczmy.

Przy wyjeździe grupy po zakończeniu pobytu, uczestnicy zostali jeszcze raz przeproszeni za utrudnienia, które wystąpiły. 

Nikt z uczestników Zlotu nie przypomina sobie przeprosin ze strony ośrodka. Pani manager w rozmowie z Magdą Muszyńską bąknęła „proszę przeprosić grupę”. Jednak nie doczekaliśmy się rzetelnych przeprosin. 

Panie kierujące grupą odgrażały się, że nas zniszczą, że nas „obsmarują” (cyt.). I zrobiły to, co zapowiedziały – teraz, po dwóch miesiącach, w samym środku sezonu. Reklamacji natomiast nie złożyły – czytamy w oświadczeniu wydanym przez Noclegownię Biskupińską. 

Ani ja, ani Magda Muszyńska, ani ktokolwiek uczestniczący w rozmowach z ramienia Stowarzyszenia nie straszyliśmy kogokolwiek obsmarowaniem. Wspominaliśmy właścicielowi Karczmy, że dziwimy się, że jako właściciel takiego ośrodka pozwala na takie traktowanie gości przez panią manager, która zresztą w rozmowach z nami niejednokrotnie podkreślała „to państwa goście, nie moi”. Jako że większość z nas zajmuje się zawodowo administracją i organizacją różnych wydarzeń, to biorąc pod uwagę nasze zawodowe doświadczenia, jesteśmy przekonani, że pani manager długo nie utrzymałaby się na stanowisku na wolnym rynku w branży turystycznej. Ponadto w dobie internetu, gdzie na różnorakich portalach  turystycznych można zostawić swoje opinie – nie zabiega o to, aby goście wyjeżdżali z  dobrą opinią o ośrodku. 

Porozmawiaj o tym na forum.