Przybył nam kolejny autoportret. Historię Sebastianka napisała jego mama, Ania. Dziękujemy Aniu!
Narodziny Sebastianka
W 2005 roku w 7 tygodniu ciąży poroniłam. Byłam nie do życia,
cały czas płakałam.
W 2005 roku w 7 tygodniu ciąży poroniłam. Byłam nie dożycia,cały czas płakałam.
Kiedy zaszłam w ciążę z Sebciem bałam się powtórki, ale na początku miałam dobre przeczucia. Całą ciążę źle znosiłam (w przeciwieństwie do poprzednich), a przecież wiedziałam co mnie czeka. Tym razem było inaczej: zemdlałam w szkole, cały czas spałam, bolał mnie brzuch i później te przeczucia, że z dzieckiem jest coś nie tak. Pięć usg, w tym trzy prywatnie potwierdzały: wszystko super, dziecko zdrowe, serduszko pięknie bije. Więc dlaczego te nerwy? W końcu w 33 tygodniu ciąży dałam spokój, teraz mały miał tylko rosnąc do porodu.
A jednak moje przeczucia mnie nie myliły!
W 38 tygodniu, w niedzielę zgłosiłam się do szpitala, bo nie czułam od kilku godzin ruchów dziecka, dodam, że całą noc juz nie spałam. I szok, od razu na salę operacyjną, bo tętna prawie nie było. Trzecie cięcie cesarskie, jakże inne od tamtych.
Milczenie na sali, płaczu dziecka nie było, tylko słowa, których nie zapomnę do końca życia:
-O, zobaczcie…
-daj adrenalinę
-jest siny
-ojej, jeszcze jedna dawka
-co robić …?
czas leciał jak opętany….
-cicho, oddycha, jedziemy na dół….
Pytam się, czy wszystko w porządku, dlaczego on nie płacze? I słyszę: proszę leżeć, ma pani synka z tak zwanym zespołem Downa, jedziemy na OIOM, jego stan jest krytyczny! Minęły sekundy, minuty, nie wiem. I to milczenie na sali….. Z jakim Downem, dlaczego, jak on wygląda, boże to moje dziecko ? Nie tak miało być! To miał być zdrowy, sliczny chłopiec, madry tak, jak jego starszy brat Adrian! Jednak Bóg chciał inaczej!
Sebastian nie oddychał 8 długich minut i dostał 1pkt. Apgar. Urodził się w zamartwicy! Zobaczyłam Sebastianka na drugi dzień (wcześniej Adam zrobił zdjęcie komórką). Sebastianek był śliczny, maleńki, samotny, bezbronny. Ważył 2270g i miał 51 cm.
Stwierdzono: zamatrwica płodu, wrodzone zapalenie płuc, brak wód płodowych, niewydolność łożyska, niewydolność matczyno-płodowa, wiotkość mięśni, wada serca, zespół Downa ! Jaki zespół, dlaczego my ?! Walka o życie Sebastianka trwała 33 dni ! Swoje życie dzieliłam pomiędzy szpital, a dom. Moje dzieci i cała rodzina płakali i się cieszyli zarazem. Sąsiedzi, rodzina pytali, a ja ? Ja mówiłam prawdę: że mam ślicznego, dzielnego synka z zespołem Downa, który w tej chwili walczy, bo bardzo chce żyć !
Dziś
Dzisiaj Sebuś jest po operacji serca, chodzi, śmieje się i nas kocha. A my nie widzimy poza nim świata ! Jest oczkiem w głowie naszej całej rodziny i znajomych. Początki były ciężkie, a wiem, że jeszcze nie jedna góra przed nami. Ale damy radę, dla Sebastianka. A on jest rozpieszczony do granic możliwości. Niedawno skończył pięć lat. Pięć lat okupionych wyrzeczeniami, rehabilitacją, pobudzaniem rozwoju naszego synka. Walką o życie podczas operacji serduszka i pobytami w szpitalach.
Teraz najważniejsze jest, aby ruszył z mowa i na nią właśnie w pierwszej kolejności stawiamy podczas rehabilitacji.
U Sebastianka przez te lata doszły nowe choroby (wady wzroku, problemy z biodrami, problemy z gryzieniem i połykaniem). Ale jesteśmy dobrej myśli.
Niech Sebuś idzie swoim trybem. Kochamy go takim jakim jest i za to, że jest. Nie wyobrażamy sobie życia bez niego. A jego uśmiech na każdym kroku jest powalający! Mój mąż całe dnie spędza w pracy. Ja zajmuję się domem i dziećmi. Czy mam dość ? Tak, czasami mam. Ale kiedy widzę uśmiech Sebastianka i słyszę jego okrzyk mamaaaaaaa!
Nic się więcej dla mnie nie liczy. Kiedy widzę rówieśników Sebastianka płynnnie mówiących, też jest mi przykro. Mój synek mówi tylko pojedyncze wyrazy, nie składa zdań, a nawet nie potrafi wymówić niektórych wyrazów. Tak naprawdę rozumiem go tylko ja.
Kochamy Cię Sebciu nad życie!
I jeszcze jedno. Dzięki pojawieniu się Sebastianka poznaliśmy wspaniałych ludzi – dzieci z zespołem Downa i ich rodziców.
Jesteście super!
Tak miało być i niech tak będzie!