Wstęp, czyli co to jest wnętrostwo?
Narodziny Julka nieźle podszkoliły mnie w terminologii medycznej. Nazwy dotąd mi zupełnie nieznane, stały się nagle słownikiem powszednim. Szczególnie tajemnicze na początku było wnętrostwo.
Termin może wdzięcznie nie brzmi, ale kryje istotną, choć niestraszną (z punktu widzenia zagrożenia dla życia) przypadłość u chłopców. Wnętrostwo to brak jądra w mosznie. Może być obustronne (brak dwóch jąder) lub jednostronne (brak jednego jądra).
Ponieważ docelowym miejscem zakwaterowania jąder jest moszna, muszą się one w niej znaleźć. Mają na to czas przez pierwszy rok życia chłopca. Dobrze jest wtedy obserwować syna. Ale uwaga! Bez popadania w obsesje, o co jest nietrudno przy codziennych zabiegach pielęgnacyjnych. Warto po prostu podczas kąpieli od czasu do czasu sprawdzić palpacyjnie mosznę. A gdy chłopak starszy przebadać go w pozycji siedzącej. Obecne w mosznie jądra będą wyczuwalne.
Może się zdarzyć tak, że jądra będą pojawiać się w mosznie i znikać. O takich mówimy, że są wędrujące, bo mają tendencję zstępowania do moszny i z powrotem cofania do kanału pachwinowego. Są takie, które utknęły w kanale pachwinowym trwale i nie przemieszczają się w ogóle. Albo tkwią wyżej w jamie brzusznej. To jądra niezstąpione.
W obu przypadkach, jeśli po roku brak jąder w mosznie, należy udać się do specjalisty. Najlepiej zacząć od endokrynologa. Bo jeśli jądra wędrują, być może wystarczy kuracja hormonalna, żeby je sprowadzić do moszny. Najprawdopodobniej jednak potrzebna będzie interwencja chirurgiczna.
Rozwinięcie, czyli historie z życia wzięte
U Julka zaraz po urodzeniu zdiagnozowano wnętrostwo lewostronne. USG wykazało, że jądro tkwi w kanale pachwinowym. Miałam obserwować i czekać rok. Gdy Julek osiągnął wiek 12 miesięcy, zapisałam go na wizytę do chirurga. Równolegle trafiłam z nim do endokrynologa, tyle że z tarczycą. I tu pani doktor zwróciła uwagę na brakujące jądro. Przeprowadziła wywiad, wybadała dokładnie i stwierdziła, że Julek kwalifikuje się do zabiegu. W tym samym czasie chirurg skierowała nas na USG i na podstawie wyników tego badania potwierdziła diagnozę endokrynologa.
Również Piotruś zakątkowej joy był pod stałą opieką endokrynologa, który zalecał kurację hormonalną, ostatecznie Piotruś za namową chirurga miał przeprowadzony zabieg. Ściśle dwa – jeden zabieg na jedno jądro, drugi zabieg po miesiącu (choć w praktyce przez problemy zdrowotne dopiero po dłuższym czasie) na drugie jądro. Decyzja o zabiegu okazała się słuszna, bo jedno jądro tkwiło wysoko i nie zeszłoby samo.
Na forum opisany jest przypadek, gdy kuracja hormonalna zalecona przez endokrynologa okazała się skuteczna. Kuba Marty Witeckiej miał jedno jądro wędrujące, ale za to moszna była za mała, żeby je zmieścić. W trakcie pięciotygodniowej kuracji pregnylem, podawanym po 2 zastrzyki w ciągu jednego tygodnia nabrała właściwych rozmiarów, dzięki czemu nie trzeba było sprowadzać jądra operacyjnie. Samo znalazło swoje miejsce.
Chirurgiczne sprowadzenie jądra to rutynowy zabieg przeprowadzany w ogólnym znieczuleniu. I właśnie ta narkoza spędza sen z powiek rodziców, szczególnie, gdy naszemu zespołowemu chłopakowi towarzyszą inne wady. Ania_as mama Łukasza w związku ze zdiagnozowaną u syna padaczką odwlekała decyzję o podjęciu zabiegu. Chirurg dał czas do momentu, gdy chłopiec skończy trzy lata, z kolei endokrynolog zalecał szybsze przeprowadzenie zabiegu. Ostatecznie Łukasz miał zabieg po swoich trzecich urodzinach. Z powodzeniem i bez komplikacji.
Trzeba wszak pamiętać, że przed każdym zabiegiem anestezjolog przeprowadza szczegółowy wywiad z nami. Jeśli dziecko ma wadę serca, potrzebne są aktualne wyniki badań. Jeśli choruje na niedoczynność tarczycy, również wyniki TSH. Oprócz tego przeprowadzane są badania krwi (morfologia, grupa krwi, krzepliwość). Przy nieprawidłowych wynikach nikt nie wyrazi zgody na znieczulenie ogólne.
Taki zabieg jest planowany, czyli szpital wyznacza termin. Jeśli nasze dziecko nie ma żadnej infekcji, w wyznaczonym dniu zjawiamy się na izbie przyjęć ze skierowaniem, aktualnym ubezpieczeniem, książeczką zdrowia dziecka i kompletem badań (my robiliśmy wyznaczone badania ze skierowania chirurga na kilka dni przed zabiegiem). Zapewne każdy szpital kieruje się swoimi procedurami, ale generalnie wygląda to tak, że dziecko po przyjęciu na oddział przygotowywane jest do zabiegu następnego dnia. Kolejny dzień zaczyna się na czczo. Dziecko nie może jeść ani pić kilka godzin przed zabiegiem (anestezjolog dokładnie informuje). Po zabiegu obserwacja i jeśli nie ma komplikacji po narkozie (wymioty, ogólne złe samopoczucie) dziecko jest wypisywane ze szpitala. I jeszcze garść „technicznych” informacji. Jedno jądro dwa szwy. Jedna kontrola u chirurga. Przez mniej więcej tydzień zakaz kąpieli. I jeśli rana dobrze się goi, po kilku dniach tak jakby zabiegu nie było, poza obecnym jądrem w mosznie.
W przypadku umiejscowienia jądra w brzuchu zaleca się przeprowadzenie laparoskopii. Pozwala to ocenić jądro i pozostałe struktury. Radek syn zakątkowej bawy miał przeprowadzony właśnie taki zabieg w znieczuleniu ogólnym. Jądro zostało usunięte, ponieważ jego struktura i wielkość nie rokowały prawidłowości działania (wynik badania histopatologicznego był prawidłowy).
Epilog, czyli co potem
U Julka, do którego przyplątała się infekcja, nie odbył się planowany zabieg. Od momentu wyzdrowienia trzeba było odczekać dwa tygodnie. Zrobił się lipiec i nadeszły dawno zaplanowane wakacje. Do tematu wrócę wraz z powrotem do domu pod koniec sierpnia. Mamy jeszcze czas. Choć żadnej gwarancji, że to rozwiąże Julkowy problem. Bo oto na forum groszek napisała, że jej Maksowi po półtora roku od chirurgicznego sprowadzenia jądra, oba zaczęły wędrować. I nie jest to odosobniony przypadek. U Dawida syna affelti po siedmiu latach od sprowadzenia jadra USG wykazało, że jest ono znowu w kanale pachwinowym. Po co zatem sprowadzać jadra, skoro niepoprawnie mogą znowu swoje wędrówki? Naturalnym środowiskiem jąder jest worek mosznowy. Zarówno w kanale pachwinowym, jak i w jamie brzusznej zbyt wysoka temperatura negatywnie wpływa na jakość plemników, ponadto obecność na nieswoim terenie może skutkować nowotworzenie
m. A tego przecież nie chcemy.
Za przygotowany tekst dziękujemy forumowiczce baronek