Co jakiś czas odżywa dyskusja co do sposobu pobierania krwi w celu sprawdzenia poziomu hormonów tarczycy. Część dzieciaków ma pobieraną krew z paluszka, część ma wkłucie do żyły. Jak zatem to w końcu jest: trzeba się wkuwać do żyły czy może być z palca?
Krew na oznaczenie poziomu TSH powinna być pobierana z żyły, ponieważ takie badanie jest dokładniejsze niż badanie krwi włośniczkowej – tej z palca. Laborantki mówią często, że to wydziwianie lekarzy, że to przecież taka sama krew obwodowa. Nie jest to do końca prawdą – są znaczące różnice we właściwościach krwi żylnej i włośniczkowej, jeśli ta ostatnia nie zostanie odpowiednio pobrana.
Krew włośniczkowa jest pobierana do heparynizowanych kapilar w celu wykonania badań gazometrycznych, morfologicznych, a także glukozy i elektrolitów (należy używać soli litowej heparyny). Pobieranie krwi włośniczkowej jest metodą z wyboru na oddziałach noworodkowych. Metoda ta ma wiele ograniczeń wynikających z trudności w standaryzacji nakłucia. Zbyt płytkie nakłucie i wyciskanie w miejscu pobrania krwi powoduje, iż miesza się ona z płynem tkankowym. Uzyskane z takiego materiału wyniki badań nie są wiarygodne.
Dodatkowo, warto wiedzieć, że testy tzw. piętkowe (z krwi włośniczkowej”) po pierwsze nadają się raczej tylko do screeningu, a po drugie są wykonywane metodą polegającą na wysuszeniu próbki, co działa inaczej niż krew pobrana z np. opuszka palca.